klocki i uszczelniacze to dobry pomysł, plyny zapasowe to raczej oczywista sprawa ,
pasków w 6vd1 też jest 3szt też mozna by je upchać w jakieś zakamarki , chocby na dno drzwi w szczelnych foliach.
alternator nie jest aż taki duzy , napewno znajdę w aucie jakis schowek na niego co by nie platał sie pod nogami w najgorszym wypadku mozna wozić sam regulator i szczotko trzymacz z nowymi szczotkami. w błoto nie jeżdżę ale jakieś tam głębsze kałuże się zdarzają
co do zrzucania skrzyni do wymiany sprzegła to jest to zbyteczne. jak wymieniałem silnik to skrzynie cofnołem na paskach ( zawsze jakieś w aucie są ze wzgledu na przyczepę) i belce do tyłu o jakieś 20cm i gdyby nie to że chciałem ją umyć od syfu i wycieków oleju z silnika to nie trzeba było jej wogóle zrzucać. na poboczu byłby problem , ale najeżdżając okrakiem na suchy rów można sprzęgło zrobić w kilka godzin mając tarczę i narzędzia bez zrzucania skrzyni .
Tylny wał i lewarki trzeba tylko odkrecić , przedni jak nie jest zastany to od biedy nie trzeba demontować, a belka skrzyni skutecznie do tego zniechęca.
podobną sytuację mieliśmy z bratem w 2012 z pompą wody w wv t4 gdy wracaliśmy z jeziora Komorzego
przez 200km dolewalismy wodę co kilkanascie kilometrów .
Kilkaset km od domu na jakichś zadupiach koło Łodzi siadła pompa całkiem i mało co nie urwało rozrządu , przypadkowy człowiek mieszkający w jedynym w okolicy przydroznym domu pod którym stała Beemka wykazał tyle bezinteresownego zaangażowania
,że w godzinach gdy sklepy już były pozamykane , załatwił nam w ciągu niespełna godziny nową pompę wody . od tej pory brat zmienił zdanie o beemkowiczach
wymienialiśmy tą pompę właśnie nad przydrożnym rowem a rozbierania było w pizdu
pasek zabezpieczyliśmy trytytkami więc nawet nie trzeba było rozbierać całego rozrządu
.
dobrze ,że zaplecze było na pokładzie bo z trzema gówniarzami w aucie przetrwać do następnego dnia to byłby problem.
zresztą teraz sobie przypomniałem że początkiem lat 90 ubiegłego stulecia ,na wakacjach w liceum ,na poboczu wymieniałem sprzegło z ojcem w jego wartburgu i nie trwało to wiecej jak dwie godziny
tarczę woził ze sobą bo tym warburgiem dom wybudowaliśmy i ze sprzegłem był notoryczny problem od przeciażeń