Moderator tez człowiek - w dodatku człowiek co lubi się wesoło pośmiąc.
Ale tak masz racje - powinienem byc bardziej obiektywny i bezstrony, dlatego jak zobaczylem ze zrobiło sie sie nie fajnie to sie z psocenia wycofałem. I tak w tym temacie zostanie.
Widzisz, ja nie jestem z tych co jest im obojętne. Ba, powiem wiecej. Jestem esteta i perfekcjonista. Mam uczulenie na tandete, druciarstwo i robienie syfu. Jak czytam ze ludzie ładuja amortyzatory z żuka do Frontery albo widze progi łatane pianka i szpachlą to mnie trzęsie. Bede sie spuszczac nad wygladem radia które ma mi sie podobac i ma byc w stylu lat 90-tych, rozpruje 5 metrów wiazki elektrycznej zeby znalezc zimny lut, zwarcie albo zeby dolozyc tam dodatkowy przewód bo nie zdzierże dorzucenia czegos "po wierzchu". Po kupieniu Toyoty spędziłem 4 tygodnie po 10 godzin w garazu usuwając kwiatki po poprzednich włascicielach, wycinajac partackie namotane kable, wymieniajac bebenki zamków, tak by wszystko otwierał jeden kluczyk, rozpruwając tapicerke z trzech foteli, zeby zszyc z tego jedna idealna bez dziur i rozdarc na fotel kierowcy, etc.
Ogromnie zwracam uwage na jakosc i nigy nie montuje tandetynych zamienników, (chyba ze mam do wyboru np. czujnik za 17zł vs czujnik za 340zł) i nie przepadam za kundleniem marki - nie założyłbym zacisków hamulcowych z Renault do Toyoty, ani chłodnicy z VW do Isuzu bo mnie to drazniło, ale zarazem jestem pragmatykiem i kieruje sie zdrowym rozsadkiem, uwazam, ze gwóźdź to gwóźdź, a rura to rura, zdrowy rozsadek mowi, ze ma znaczenie stop, twardosc, wytrzymalosc uzytego mateiału etc, ale nie ma znaczenia to jaka naklejke ktos na to nakleił, jaka data nabita jest numeratorem ani w jakiego koloru pudełko było to zapakowane. Na pewno nie nadaje sie na muzealnika, bo nie potrafie uszanowac oryginału, za bardzo lubie dłubac, przerabiac, modyfikowac, poprawiac i udoskonalac. Jesli moge uczynic cos lepszym niz było, zachowujac pierwotny wyglad, funkcje i przeznaczenie to sie nie zawaham. I dlatego wywalam EGR, modyfikuje sposób załaczania napedu na przedni most, zmieniam przełożenia w dyferencjałach zeby skompensowac duze opony, zmieniam podswietlenie deski rozdzielczej z zielonego na pomaracznowe (bo mniej meczy oczy i bardziej mi sie podoba), czy przerabiam instalacje elektryczna, zeby bezpiecznie, estetycznie i elegancko podlaczyc dodatkowe obwody jak 13 pinowe gniazdo haka, sterownik lpg, halogeny, CB radio itp. Ale wkladam w te modyfikacje tyle zaangazowania zeby wszystko wygladało jak fabryczne lub lepiej niz fabryczne i na przyklad w Trooperze w fabrycznej skrzynce mialem multum wolnych gniazd pod przekazniki i dokladajac swoje obwody rozbieralem skrzynke, wpuszcalem moje kable w fabryczna wiazke i uzywalem fabrycznych kostek i przekaznikow JIDECO pozyskanych na zlomie wkladajac je w wolne sloty.
Choc nie podzielam tego trendu to rozumiem fanów oryginalnosci - dajmy na to kolega ma Syrene Laminat, nie pomne z którego roku, 1963? 1968? jakos tak. Jest odrestaurowana od zera. Ale tak jak wyjechała z fabryki, w takiej samej mieszance - taki silnik, taka rama, taka wersja klamek, taka wersja zegarów etc., bo tak wyjechała z fabryki, bo tak ja zaprojektowano i zbudowano w fabryce te 50-60 lat temu. I przy takich zalozeniach nie wazne ze 2 lata pozniej zaprojektowana np. inny typ zapłonu, lepszy, mniej awaryjny. Ma byc taki jaki był fabrycznie - bo ma byc oryginalnie. Tylko znow - liczy sie typ, rodzaj uzytych rozwiazan, a nie rocznik czy nazwa - przy remoncie raczej nikt nie uzywa 57 letniego smaru, 57 letnich opon czy 57 letnich kabli do instalacji elektrycznej. Ale dba sie o to zeby ta instalacja zrobiona z nowych kabli miała takie same kolory, typy kostek i wyglad izolacji. I to ma moim zdaniem ma sens. Tak samo dorabia sie mnostwo niefabrycznych czesci, bo w InterCarsie ciezko dostac oryginały, czesci pochodza z innej fabryki czy nawet warsztatu slusarskiego/od rzemieslnika ale sa wykonane na wzór i wedlug zalozen/wymiarów/parametrów oryginału.
Troche innym podejsciem jest dla mnie odrestaurowanie pojazdu z zachowaniem wiernosci marki i dedykowanych akcesoriów, ale z otwarciem sie na ulepszenia. Czyli dajmy na to mamy skode 120L z 1985, z silnikiem 1174 cm³ w bieda-wersji, ale zakładamy tam znacznie lepszy silnik 1.3 z modelu 136, oryginalne alufelgi dostepne na rynki zachodnie, poprawiamy felerny zapłon przerywaczowy montujac oryginalny skodowski aparat zaplonowy z induktorem z roku 1989r., dokladajac akcesoryjna oslone chlodnicy zintegrowana z reflektorami Hella, obrotomierz z wersji De Luxe itp. Wciaz poruszamy sie w zakresie czeskiej motoryzacji, produktow i technologii danej epoki, ale wybieray z tego to co najlepsze i mamy auto w stanie NIEfabrycznym, ale 100% oryginalnym pod wzgledem pochodzenia czesci.
Co mnie smieszy w Twoim podejsciu to przeskakiwanie miedzy dwoma powyzszymi modelami, z jednej strony niektore rzeczy traktujesz bardzo ortodoksyjnie (nieszcesny rocznik szyby o ktory sie zaczelismy sprzeczac), rura wydechowa konkretnego producenta, a z drugiej strony fotele Recaro (wyposazenie akcesoryjne, dostepne w salonie w wersji za doplata, ale DE FACTO niefabryczne - a wlasnie produkcji firmy trzeciej), w dodatku ze zwyklymi zagłowkami (takiego miksu fabrycznie nie było nigdy) i to wszystko w aucie ktore bylo sprzedane w wersji BEZ tych dodatków. Nie jest to złe. Jest dla mnie zabawne. Bo takie kombinacje wprowadzaja o wiele wiecej zmian i odchyłów od oryginalnosci niz rocznik szyby, ktora jest...identyczna, pod kazdym wzgledem. Nadal uparcie trwam przy swoim. Recznie wyciete/wyszlifowane/wymazane/wydrapane/wykruszone (nie wiem jaka technike usuniecia czarnej fabry planujesz) zawsze bedzie MNIEJ fabryczne, mniej oryginalne i mniej wierne oryginałowi niz OEMowa szyba w takowe swiatlo wyposażona. Nie wspominajac juz o tym, ze jesli ma byc 100% oryginalnie to w ogole swiatełka montowac nie powinienes.
Rozgadałem sie....
Wracajac od pierwotnego tematu - jesli Cie obrazilem/urazilem - wybacz, dam se na wstrzymanie z krytycznymi uwagami. Ale mimo wszystko uwazam, ze troche wyluzowania sie by nie zaszkodziło. Bez sciskania pośladków zycie płynie jakos tak mniej bolesnie i bardziej przyjemnie. A o ile mniejsze ryzyko hemoroidów!
