Co w trawie piszczy...
Rząd planuje wprowadzenie nowego podatku ekologicznego, który w myśl dyrektyw unijnych ma zastąpić wszystkie podatki, jakimi obciążony jest samochód, za wyjątkiem VAT'u. No cóż - "pan każe, sługa musi". Nowy podatek ma zastąpić akcyzę, jednak będzie pobierany corocznie. Jego wysokość będzie uzależniona od wieku pojazdu, pojemności skokowej oraz normy czystości spalin Euro, jaką spełnia. Im starsze auto tym wyższa stawka. W przypadku kilkunastoletnich aut, mówi się o kwocie rzędu KILKU TYSIĘCY ZŁOTYCH rocznie!
Celem Ministerstwa Finansów jest wycofanie z użytku starszych pojazdów, co ma nastąpić przez zrównanie rocznej opłaty z ich wartością, a przez to ZACHĘCENIE kierowców do zakupu nowych. Podatek z założenia ma objąć wszystkich właścicieli samochodów, zatem Ministerstwo Finansów kombinuje jak prawnie rozwiązać problem ponownego obciążenia osób, które zapłaciły już akcyzę od swoich samochodów. Propozycja "nie-do-odrzucenia" dla tych kierowców to system ulg z 2-3 letnim okresem przejściowym.
O sprawie było głośno w drugiej połowie kwietnia 2009. Ministerstwo Finansów próbowało powstrzymać spekulacje i obiecywało podać konkretne stawki w przeciągu tygodnia. Minął miesiąc i sprawa przycichła ze względu na czerwcowe wybory. Moim zdaniem to tylko potwierdza powagę sytuacji oraz wrażenie, że rząd istotnie szykuje nam przykrą niespodziankę.
Co może czekać nasze Trupki i Montki?
W bardziej optymistycznej wersji, gdyby podatek obowiązywał od chwili zmiany właściciela, nasze auta - w perspektywie kosztów rzędu 3-7 tys. zł rocznie, straciłyby nagle całą wartość rynkową. Pozostałaby nam jedynie ich wartość użytkowa - zupełnie tak jakby już nie były nasze, lecz nam wypożyczone.
W gorszym przypadku - jeśli będziemy również zmuszeni do płacenia tego haraczu, sami będziemy prosić, aby nasze - nic nie warte lecz kosztujące fortunę auta - jak najszybciej zezłomowano. A to już rozbój w biały dzień!
W szerszym ujęciu
Wyskoczyliśmy z oszczędności swojego życia, aby spełnić swoje marzenia i kupić używane samochody w krajach "starej Europy". Teraz wychodzi na to, że kochana Unia zamierza naszymi rękami złomować te same auta i jest nam bardzo wdzięczna, że przejęliśmy na siebie ten obowiązek od bogatych Niemców, Francuzów, Holendrów itd. i jeszcze im za to zapłaciliśmy! Nie pierwszy raz mam wrażenie, że "polski" rząd (każdy jeden) stoi po stronie interesów Unii Europejskiej, których broni przed Narodem Polskim, a nie odwrotnie - gdyż najwyraźniej pomylił sobie kto jest jego mocodawcą!
Paradoksalnie, zmiany wprowadzane są pod hasłem ograniczenia emisji CO2 do atmosfery, a ta wynika przecież z proporcji stechiometrycznych oraz ilości zużywanego paliwa. Zatem to paliwo winno zostać ewentualnie opodatkowane, a nie samochód! Można mieć przecież stare auto z ogromnym silnikiem i z jakiej racji ma być ono obciążone gigantycznym "podatkiem ekologicznym" skoro jest np. używane sporadycznie, a przez większość czasu stoi w garażu?!
Protesty:
http://wmw24.pl/stop-auto-tax/
http://www.starszeauta.pl/
Artykuły:
http://e-wrak.pl/przepisy-prawne/podatek-ekologiczny-zamiast-akcyzy.html
http://moto.pl/MotoPL/10,90142,6503870,Podatek_za_stare_auto__7000_zl_rocznie.html
http://www.efakt.pl/Podatek-ekotogiczny-to-haracz-,artykuly,44253,1.html
http://podatki.gazetaprawna.pl/wywiady/315082,podatek_ekologiczny_do_trzech_razy_sztuka.html