przez Jake » 11 lis 2019, 02:13
Byłem widziałem...
Lało jak z cebra, a wlasiciel najpierw pomylil adresy jak mi podawał dokad przyjechac i czekalem na niego drugim koncu Bielska, a poza tym spoznil sie przeszło godzine na umowione spotkanie i zapadła juz ciemnosc wiec g**** widziałem. Na pierwszy rzut oka auto zapuszczone mocno, widac ze ktos go katował w terenie bardziej niz ja mecze swojego, ale buda i tak cała szła by na zlom bo jest skatowana po dachowaniu, wiec to dla mnie nie problem. Martwi mnie silnik!
Primo jak przyjechalem to juz był odpalony - nie lubie tego, wole samemu zapalic zimne auto zeby zobaczyc jak pali. Na słuch chodził dziwnie, bardzo głośno, hałaśliwie, dudnił bardziej niz moj diesel, zdaniem wlasciciela jest niesczelne polaczenie kolektora wydechowego i dwururki wydechu - nie wiem ile w tym prawdopodobienstwa? Wsrod tego dudnienia nie bylo slychac stukania zaworów czy dzwonienia szklanek. Mocno dymił na biało, trzymał wysokie jałowe obroty, po samoczynnym przelaczeniu na gaz zgasł, ale zapalił bez problemu i po lekkim przegazowaniu juz chodził rowno i na gazie i na benie. Na obroty wkrecal sie zwawo, ale nie chciałem na zimnym silniku i gestym oleju meczyc go do wysokich obrotów. Nie działa wskaznik cisnienia oleju na desce. Zdaniem wlasciciela nie bierze oleju - ciezko mi w to uwierzyc.
Chce za niego tak jak stoi 5k, bez koł - ktore sa dla mnie calkiem bezsensowne 4k. Moze cos by sie dało urwac, ale raczej niewiele.
Toyota 4-Runner 3.4 V6 1991