Pamiętnego czwartku, w przemierzaniu szlaków na integracje śladami Osła tybetańskiego
na terenie pojezierza Łęczyńsko-włodawskiego
znalazłem tak oto malowniczo wklejonego Jeepa GC w wersji Overland czy jakoś tak na 19" chrom felgach z 277 konną v8 pod maską i napędem QuadraDrive, obniżonego o 10 cm. Jak się okazało jeep należał do mojego starego ziomala
Do jeepa udało się dojechać bez większego problemu bez zapinania 4x4
Mając szpadel i kinetyka na pokładzie postanowiłem pomóc staremu druhowi
Jakież było moje zdziwienie gdy po zapięciu zredukowanej 2 i bucie w podłogę jeep nawet nie drgnął a MT wyryły koleiny na 30 cm głębokości w ciągu dosłownie kilku sekund
powtórzony kilkakrotnie manewr przyniósł podobne efekty
Po oględzinach stwierdziłem że wszystkie koła jeepa wiszą w powietrzu, pod wszystkie szpadel wchodził bez problemu
Wniosek jeep dokumentnie wklejony siedział na mostach
Po 5 minutach kopania odnalazłem górną cześć pochwy przedniego mostu
Walka była długa od 9 do 15, a opel nie był w stanie sobie poradzić
nie wiem czy ze względu na brak umiejętności kierownika, czy na charakterystykę podłoża i brak przyczepności
Dopiero potęga polskiego przemysłu rolniczego
w postaci dwóch niezawodnych maszyn Ursus C330 i Ursus C360 zczepionych z oplem dysponowała odpowiednią siłą potrzebną do wyrwania odkopanego jeepa z błota
Po uratowaniu GC postanowiłem przejechać dziurę w której siedział i udało się to bez żadnego problemu na samym tyle
Wracając do domu po drodze wzdłuż wału okalającego jezioro Uściwież uratowałem z opresji niewiasty z Meganki
starszych panów z escorta i jakiś kolesi z hondy
Jakież było moje zdziwienie gdy po zgaszeniu i ponownym uruchomieniu silnika nie mogłem wrzucić biegów.... padło nadszarpnięte zębem czasu i brutalnością eksploatacji sprzęgło, podkręcenie wysprzęglika pomogło chwilowo, jednak nieuchronnie zbliża się wymiana sprzęgła która zapewne szarpnie mocno po kieszeni...
Jednak nie to jest moim głównym zmartwieniem, lecz to czy uda mi się w razie nie dostania nowego sprzęgła dojechać na starym na zlot i spokojnie wrócić......
Morał z tego jest taki jeżeli po kilku pierwszych szarpnięciach nie wyciągniesz wklejonego auta a w okolicy jest ciągnik nie bój się drwin i śmiechów tylko udaj się po ten ciągnik w celu oszczędzenia własnego żelaza, szczególnie mając podejrzenie że może klęknąć
Pozdrawiam
Pogrążony w smutku i rozterce Sylwek
P.S. Zdjęcia z samej akcji pokaże jak dostane je od kumpla