Dla mnie zawsze tylko bmw istniały (zaraz po tym jak przesiadłem sie z hondy 16 lat temu; ten samochód kochałem , ale mimo remontu silnika i nietylko , zgnił na amen i trzebabyło się pozbyć świerzba), do czasu jak nie kupiłem przypadkowo do rozwoju biznesu montka 3,2 i nie zrobiłem z nim porządku.
Bety zawsze były ,są i będą pod moim domem , ale niestety jako auto użytkowe/rodzinne jak się przesiądę to tylko na troopera/montereya 3,5.
Niestety ale żadne mercedesy czy bmw i inne padaki w tej klasie nie sięgają do pięt, temu samochodowi pod żadnym wzgledem (no może oprócz prestiżu
, fakt ten samochód jest ogólnie niedoceniany, ale nam się pozostaje tym cieszyć bo widać rodzynki w sieci za nieduże pieniądze)
Z mojego 3,2 jestem naprawde zajebiscie zadowolony , ale jednak ten poliftowy 3,5 ze wzgledu na dodatkowe 40 ogierów pod maską mnie kusi od dłuższego czasu.
Natomiast żadnego dizla nigdy nie miałem i mieć nie będę ,chyba że jako agregat prądotwórczy ewentualnie , aby wspomóc moją instalację fotovoltaiczną .
W rodzinie jest kilka dizli ,ale nikomu nie udało się mnie nimi zarazić, bo mam swój specyficzny styl jazdy (do odcinki , a jak
) i swoje wiem;charakterystyka pracy dizla nie miesci sie w mojej czasoprzestrzeni...
turbobenzyna ok ,
turbodizel nok
nigdy jeszcze korba mi bokiem nie wyszła.
No , ale to już kwestia przekonań
,
Niemniej jednak , generalnie uważam ,że ropa jest dobra ......do mycia części przy remoncie benzyniaka, bo nie wysusza , na kość.
co do jeepa to mam obraz sytuacji, jak znajomy kupił ponad 2 lata temu swierzba za 20 tyś z niemiec.
benzyna coś koło 4litrów(nie znam jeepów?); przez 2 lata dołozył prawie 10tyś zł bo cały czas jakieś awarie, jak sie szykował do założenia gazu to padł mu komputer silnika( 3 miesiące auto uziemione i wydane 4tyś zł, teraz wał , panewki i cała reszta) ,a że koleś jest żadki w mechanice to jeszcze zamiast podratować budżet to jeszcze pogłębia kryzys bezmyślnym grzebaniem w silniku, no i taniej jeżdzić miejską więc jeżdzi miejską
.
Nie zrobił nim przez ten czas nawet 5tyś km, bo auto częściej stoi niż jeżdzi. Ja przez 17 miesięcy kulnołem 22tyś tym moim montkiem, i poza kilkoma musowymi naprawami , reszta to juz moje roboty na zapas(czytaj ; moje widzimisie), których koszt w sumie nie przekroczył 2-2,5 tyś zł.
Kończąc: troper jest wdzięcznym czołgiem nie do zajebania, ale najllepiej naprawiać samemu oczywiscie jesli ma sie o tym pojecie.
elaborat wyszedł ...no pech