Witam po długiej nieobecności. Od razu z pytaniem bo dziś miałem przygodę...
Dziś na desce zrobiła mi się dyskoteka, zapaliły mi się następujące kontrolki: od ładowanie, rezerwa paliwa i od ABS-ów. Po chwili zgasły, za jakiś czas znów się zapaliły - w sumie zaobserwowałem 3 razy takie sytuacja aż w końcu zapaliły się i już nie zgasły. Do domu miałem około 100 km i na woltomierzu wskazówka zeszła poniżej 12 V, ewidentny brak ładowania. Zaryzykowałem powrót do domu ale niestety w pewnym momencie wskazówka zaczęła szybko lecieć w dół aż poniżej 8V, po chwili obrotomierz i prędkościomierz zeszły na 0. Silnik potem oczywiście zgasł i koniec jazdy... Scholował mnie Filip swoim Montim i wielkie dzięki mu za to.
Z zachowania się samochodu podejrzewam szczotki w alternatorze i tu jest problem, bo aby się do niego dostać trzeba być chyba magikiem. Wyciągał go może ktoś? Czyżby trzeba było wyciągać chłodnicę?
Ostatnim razem z rozrusznikiem Gumirek podał mi taki przepis, że z zamkniętymi oczami można było go wyciągnąć. Może w tym przypadku też nie jest tak źle?
PS. Odkąd mam Troopera/Montereya to pierwszy przypadek, w którym nie dotarłem do celu o własnych siłach...