Witajcie!
Montek jeździ jak dziki i nie chce się zepsuć
Wróciłem z Alp (płd Francji) w sumie 3 tys km trasa, na wysokość 1500m bez żadnego problemu dojechałem i wróciłem, bez łańcuchów i stresów.
Tydzień po powrocie zauważyłem że wajcha od reduktora jest przestawiona na 4h ale nie zapaliła się kontrolka napędu na desce. Nie wiem ile tak jeździłem ale pewnie kilka dni (autostrady). Brak hałasowania z przedniego napędu na asfalcie.. Podejrzewałem czujnik bo kontrolka zapala się z zapłonem, po odpaleni silnika gaśnie.
Dzisiaj na mokrej trawie sprawdziłem co i jak.
Otóż na każdej pozycji reduktora auto kręciło dwoma kołami na raz ale tylko na tylnej osi. (cały czas koła w poślizgu)
na przedniej osi brak napędu.
Poradźcie proszę od czego zaczynać i czy robota pilna bo w piątek ruszam w trasę 1.5 tys km
Auto jeździ tak jak zawsze czyli super.
Ale jednak nie daje mi to spokoju.
Pozdrowienia!
Montek 3.2 V6 '98r. LPG