Katalizator [3.2]

Miałem dziś niezłą przygodę , mało nie sfajczyłem auta
.
wziąłem wujka na małą pojeżdżawkę po okolicznych zadupiach koło jeziora bo chciał zobaczyć co się zmieniło od jego młodzieńczych lat.
po kilkunastu kilometrach coś mi nie spasowało w pracy silnika , zaczęło się od lekkiego zmulenia i braku mocy , zatrzymałem się po kilku kilometrach co by obadać ocb i mimo że na postoju nie dało się swobodnie wykręcić silnika na wyższe obroty, nic konkretnego nie znalazłem więc postanowiłem się dokulać aby odstawić wujka i jechać do domu . wujek wysiadł pierwszy i zauważył dym z pod auta
, wylazłem patrzę pod auto a ostatnia puszka rozgrzała się do czerwoności do tego stopnia że stopiła mi się górna osłona lewego tylnego amora
.
własnie wylazłem z kanału .
winowajcą zamieszania okazał sie katalizator
. naszczęście nie cały bo okazuje się że katalizator w tym samochodzie ma trzy sekcje :
pierwsza ; plaster miodu,
druga : pusta przestrzeń,
trzecia :plaster miodu
po rozbiórce wydechu , (naszczeście mało inwazyjnej bo kilka lat temu powymieniałem wszystkie sruby na kwasówki przy okazji owijania ostatniej puszki blachą z kwasówki) okazało się że trzecia sekcja popękała i zablokowała swobodny przepływ spalin.
po wytrzepaniu całej trzeciej sekcji widzę że silnik bardzo żwawo rozwija obroty , a jak jest faktycznie to okaże się jutro jak pojadę w trasę bo dziś nie jestem już w stanie prowadzić bo będąc w kanale zażyłem znieczulenie
.
nadal nie daje mi spokoju skąd tak wysoka temperatura na ostatniej puszce skoro winowajcą był kat?
a moze popekanie kata to efekt zapchania ostatniej puszki?
jutro się okaże czy trzeba pruć ostatnią puszkę

wziąłem wujka na małą pojeżdżawkę po okolicznych zadupiach koło jeziora bo chciał zobaczyć co się zmieniło od jego młodzieńczych lat.
po kilkunastu kilometrach coś mi nie spasowało w pracy silnika , zaczęło się od lekkiego zmulenia i braku mocy , zatrzymałem się po kilku kilometrach co by obadać ocb i mimo że na postoju nie dało się swobodnie wykręcić silnika na wyższe obroty, nic konkretnego nie znalazłem więc postanowiłem się dokulać aby odstawić wujka i jechać do domu . wujek wysiadł pierwszy i zauważył dym z pod auta


własnie wylazłem z kanału .
winowajcą zamieszania okazał sie katalizator

pierwsza ; plaster miodu,
druga : pusta przestrzeń,
trzecia :plaster miodu
po rozbiórce wydechu , (naszczeście mało inwazyjnej bo kilka lat temu powymieniałem wszystkie sruby na kwasówki przy okazji owijania ostatniej puszki blachą z kwasówki) okazało się że trzecia sekcja popękała i zablokowała swobodny przepływ spalin.
po wytrzepaniu całej trzeciej sekcji widzę że silnik bardzo żwawo rozwija obroty , a jak jest faktycznie to okaże się jutro jak pojadę w trasę bo dziś nie jestem już w stanie prowadzić bo będąc w kanale zażyłem znieczulenie

nadal nie daje mi spokoju skąd tak wysoka temperatura na ostatniej puszce skoro winowajcą był kat?
a moze popekanie kata to efekt zapchania ostatniej puszki?
jutro się okaże czy trzeba pruć ostatnią puszkę
