Bobbie napisał(a):Witajcie na polskiej ziemi
Nie moge się doczekać jakiejś relacji.
Hinek - jak moje skrzynki? dały radę?
Z relacjami kiepsko, właśnie wyjeżdżam na miesiąc - ale służbowo i nie autem.
Generalnie zabudowa sprawdziła się i nie mam większych zastrzeżeń. Przez pięć tygodni mieszkałem w samochodzie. Najpierw w dwie a potem w trzy osoby. Było wygodnie. Jedyne co warto zmienić to mocowanie stolików w stanie złożonym za pomocą rzepów - to się nie sprawdza, ale to duperelka.
Na potężnym wyjebie uszkodziła się też blokada jednej z szuflad, al trudno się dziwić, bo cud że auto się nie rozleciało.
Inne modyfikacje:
Bagażnik od Peterka.
W praktyce okazało się, że ma za słabe wsporniki mocujące go do dachu - są ze zbyt cienkiej blachy i musiałem je spawać. Na bagażniku jeździło 40 kg a w porywach dwa dodatkowe kanistry czyli razem około 80 kilogramów. Trzeba będzie to poprawić.
Wyciągarka More 12000
Całkowita tragedia. Mam wersję z liną stalową i to się nie nadaje do użytku. Lina jest potwornie sztywna. Próba ręcznego wyciągnięcia liny kończy się jej splątaniem. Podobnie - jeśli w czasie wyciągania lina na chwilkę się wyluzuje - mamy malowniczy kłąb liny na bębnie. Ponieważ lina jest tak sztywna - nie zaciska się na bębnie i ścina się śruba mocująca koniec liny do bębna nawet wtedy gdy jeszcze jest pół bębna liny.
Do tego już na samym początku pogięła się płyta. Nie miałem z tej wyciągarki żadnego pożytku
Snorkel z Allegro za 300zł.
Działał i okazał się być solidny.
No i najważniejsza część czyli Monterey 3.1 LTD 1993Kupiony w stanie nie najlepszym i przywrócony do życia przez Hezuza.
Niewiele zostało się z tego co kupiłem
Wymieniono:
Silnik
Skrzynię z reduktorem
Most tylni
Drążki skrętne.
Różne pierdoły
Dodano:
Komplet polibuszy w całym podwoziu
Lift budy.
Super pancerne progi.
Klimatyzację
Montek okazał się nad wyraz dzielnym samochodem.
Przejechał jakieś 19 tys. km z czego ze 3 tys w warunkach trudnych lub b.trudnych
Miałem jedną poważną awarię. Rozleciała się rolka napinająca pasek rozrządu no i wiadomo co dalej się stało
Poszły popychacze, dźwigienki zaworowe, zębatka na wale korbowym...Głowica (Chińska!) na szczęście wytrzymała.
Tak się szczęśliwie złożyło że awarię dało się usunąć jednego dnia. Długo by mówić o życzliwości ludzi na Syberii.
Rozrząd miał 20 tys km w momencie awarii. Za przyczynę przyjmuję liczne brody które pokonywaliśmy. Najgłębsze tak do 1,5m.
Szczególnie ostatni - gdzie biedny Montek tkwił z 1.5 godz z pracującym w wodzie silnikiem...
ten np. bród pokonałem za URALEM
http://www.youtube.com/watch?v=OiQ2Uh03 ... e=youtu.bePrzez jego część nie było dna pod kołami - płyneliśmy
Inne - po dojeździe do Irkucka padły sprężyny z tyłu, były oryginalne z wsadzonymi do środka sprężynkami od Tico
Wymieniłem je tam na springi Ironmana od jakiejś Toyoty, a po przekroczeniu naszej granicy padło łożysko w tylnym kole.
Do tego należy dodać to co zrobił teren i ja
Najwięcej szkód wyrządziły kamienne odcinki 110-tki.
Oberwały/pogięły się wszystkie osłony, przedziurawiła się miska olejowa, zgieła się belka podsilnikowa, wyrwał się korek spustowy oleju z reduktora itd..Ponadto w walce z tajgą poddały się manszety na półosiach, nadwyrężyło się mocowanie zderzaka, po uszkodzeniu przewodów hamulcowych musiałem w końcu odciąć obwód tylnych hamulców. Ale to wszystko nic....Warto było!!!
Nie wiem czy tam jeszcze wrócę. Wyprawa była bardzo wyczerpująca. Schudłem 7 kilo...
Teraz następny plan - PAMIR
Tu można przeczytać więcej o naszej wyprawie:
http://www.terenowo.pl/turystyka/60-wyp ... amour.html