Żeby nie robić mega długich postów to będę rozdzielał co jakiś czas.
Dzień 6.
Poniższe zdjęcie zrobione o 3:14. Jeszcze nie byliśmy zbyt daleko na północy, a już noc była krótka. Ciemno robiło się po 23, o 3 jasno. Ciężko było się wyspać, czego skutki czuliśmy po kilku dniach.
Po śniadaniu zrobiliśmy rundę wokół jeziora, a przed odjazdem napełniliśmy zbiorniki wody w pobliskiej leśniczówce.
Niedaleko stąd na północ odwiedziliśmy najwyższe estońskie wzniesienie Suur Munamagi 317mnpm, na szczycie którego stoi wież i knajpa. W sumie nic ciekawego, ale zaliczyć trzeba...
Następny punkt to urwisko rzeki Ahja w pobliżu Taevaskoja
Potem muzeum lotnictwa (kolejny punkt obowiązkowy każdego wyjazdu) pod Tartu (dokładniej Lange)
Przejechaliśmy przez Tartu, nie widzieliśmy tam nic ciekawego dla nas. Było już dość późno, szukaliśmy noclegu. Pierwsze rmk to parking przy głównej drodze pełny zużytych prezerwatyw, więc odpuściliśmy. Następny był tak podmokły, że ziemia ruszała się od żab. W końcu trafiliśmy wczesną porą ok 22g nad jezioro Kaiu Javr. Ostatecznie byliśmy tam sami. Rewelacja! Są tam 3 RMK, nie pamiętam które wybraliśmy... chyba to najfajniejsze
Było tam wszystko - cisza, spokój, grill, wiata a nawet drewno na grilla. Ah, ta Estonia... jeszcze nie raz nas zadziwi. Pozytywnie.