Nahen/thor_ napisał(a):a nie samodzielnego diagnozowania i szukania przyczyn
Żartujesz prawda?? Jak sobie wyobrażasz samodzielne diagnozowanie i szukanie w takim silniku bez dedykowanej stacji diagnostycznej i na czuja?? Pomyśl czasem o czym piszesz...
To powiedz mi czym sie kierowałeś kupujac 3.0 a nie 3.1 ?? Skoro wiadome nie od dziś że w tym kraju nie ma ASO Isuzu, a silnik jest skomplikowany ?? Tylko nie mów że nie wiedziałeś o tym przed zakupem. A niestety małe warsztaty pracują po omacku i na czuja, a w przyapdku 3.0 jest to jeszcze bardziej utrudnione. Zapewne nie wiedziałeś że np. Toyote yaris z okolic 2002 można w bardzo dużym stopniu zdiagnozować przy użyciu... spinacza biurowego. Jednak trzeba wiedzieć jak go wpiąć w gnieździe diagnostycznym i co poszczególne miganie kontrolek oznacza. Oczywiscie że najprosciej jest zazmiast sprawdzać każdy czujnik czy kawałek elektroniki część po części, jest to dokonać podpinając cały samochód do komputera, ale trzeba znaleść kogoś kto podejmie się tego tematu i ma odpowiednie zaplecze, czego w naszym kraju totalnie nie ma. A czytając angielskie forum, owszem najwięcej jest tam zapytań odnośnie 3.0, ale zauważ jak surowe są tam przepisy odnośnie norm spalin etc., i wystarczy porównać ile jeździ tam tropperków/montków z silnikami 3.0 a 3.1. Niestety tam utrzymanie samochodu ponad 10 letnich staje się znacznie droższe niżeli do tej magicznej granicy wieku. I nikt też nie mówi że 3.0 jest niezawodny, bo im wiecej elektroniki i nietypowych rozwiązań, tym naprawy sa bardziej skomplikowane i droższe.
Nahen/thor_ napisał(a):Jeżeli lubisz mieć samochód który ładnie wygląda przed domem i nie jeździ to polecam Ja wolałbym jednak mieć coś co z punktu A do B zawiezie mnie bez niespodzianek i dlatego przez ostatnie pól roku jeżdżę poczciwym Trooperem 1988 a "wspanialy" 2002 rok stoi na kołkach i za każdym razem jak mam nim przejechac tylko do sklepu wsiadając do niego zastanawiam się czy wróce z zakupami nim czy taksówką...
Jeszcze raz powiedz mi na czym polega ten przełom wart takiego "męzenia sie"? Na tym że zrobiono tak wspaniały silnik który ze swej wspaniaości nie działa normlanie? Na tym że wsadzono mu setki czujników po to żeby nie pozwalały uruchomić silnika jak mucha usiądzie na końcówce anteny od radia?? naprawdę ekstra postęp... Szkoda że przy okazji nie zrobili czegoś co pozwliłoby nim poprostu jeździć...
Co do Poloneza to wole Poloneza ktory jeździ niż Mercedesa który tylko stoi... Wiesz samochód to takie urzadzenie które z zasady powinno jeździć czyli się poruszać a nie stac pod domem albo w warsztatach, od tego sa kwiatki, drzewa a w warsztatach pólki na narzędzia i same narzędzia...
Widzisz, naprostrzym więc najbardziej niezawodnym urządzeniem nie jest młotek a łom. Bo młotek składa się już z 3 części, więc jest już bardziej zawodny, bo więcej rzeczy może nawalić. Tylko do czego potrzebujesz jedno, a do czego służy drugie. O nadwoziach nie rozmawiamy, a o silniku. I nie tyle co o samym silniku a co o jego osprzęcie. Jak dla mnie 3.0 cechuje się większą kulturą pracy oraz znacznie większą mocą, przy sensownym zużyciu paliwa. A Poloneza sobie bardzo chwaliłem. Tym co jeździłem z rocznika 1992, 1500ccm, bez remontu silnika dolatał 340kkm czy 440kkm (nie pamiętam ile razy dokąłdnie licznik się kręcił), fakt zawsze na Mobilu i nie było żałowane na części i naprawy. Do końca żywota latał bez najmniejszych problemów po 140, fakt pod koniec już potrafił wziąść i iltr oleju na 1000. Tylko czas robi swoje i oprócz zużycia eksploatacyjnego, jest zużycie moralne i postęp w technice.
Nie neguje również Twojego doświadczenia w walce z tym silnikiem, ale z tego co wyczytałem na forum, albo masz felerny egzemplarz, albo masz złych mechaników. Niestety przerobiłem to z jednym z golfów IV, w którego wsadziłem więcej kasy niżeli nim zarobiłem, ale przejeździł łącznie ponad 150kkm. Fakt, wtedy golf IV był czymś, a nie jak dziś dreśwagenem i nie każdy mechanik się podejmował dotykać samochodu, bo to nowe, dużo elektroniki itp. Jak dla mnie prawdziwe samochody przestali produkować około 2000 roku, od tej pory jest plastik i elektronika. To przerobiłem to ponad rok temu, jeżdżąc nowym seatem leonem z grudnia 2006r., który pomimo zbawiennych serwisów potrafił u nich stać przez miesiąc... oczywiście co - elektronika, np. niezamykajace sie jedne drzwi, których nie masz jak zamknąć bo producent nie przewidział innej opcji poza centralnym, czy też w trakcie jazdy silnik zgasł i nie odpalił. Dojździłem nim do 130kkm, i sprzedałem z wielką ulgą. Nie ukrywam troperkiem zrobiłem dopiero 10kkm, samochód ma teoretycznie nakrecone jakieś 190kkm na liczniku i jak narazie obywa sie bez większych problemów, jednak od zakupu sukcesywnie wymianiam w nim to i owo - dla wlasnej pewności.
Tak samo jak kumpel ma Fronterke 2.2DTi z 2001r. Ile juz kasy już wsadził w ten samochód, to szkoda słów, a samochód niby zadbany, od pierwszego własciciela z niemiec. Sęk w tym że sprowadzał samochód sam, kupujac go bezpośrednio od właściciela. I co samochód równie tyle samo jeździ co stoi w warsztacie, a ile rozczarowań i goryczy.
Zwróć uwagę przedewszystkim na jedną podstawową rzecz, że wszystkie montki co trafiły do polski są z importu prywatnego. Większość z nich przywieźli handlarze, którzy potrafią robić cuda, kupić za grosze, sprzedać drogo, a się nie narobić. Co kupują i w jakim stanie te samochody trafiają, chyba nie musze pisać, bo rzeka Odra jest rzeką magiczną po przekroczeniu której samochody na liczniku maja dziwnym zbiegiem okoliczności średnio o 100kkm przebiegu mniej. Przegladając w ogłoszenia w Polsce, odnosze iż w niemczech i innych krajach skąd ściagane są samochody do Polski żyja sami emeryci, lekarze i kobiety. Oczywiscie wszyscy nie palą i mało jeżdżą. A prawda jest taka że i Niemcy i wiele innych narodowości również kombinuje, aby podszykowac i ukryć wady, aby samochód nie wysypał sie przed sprzedażą. potem poprawiają to u nas, i jest jak jest. Zauważ że trudny i skomplikowany silnik utrudnia jego jakie kolwiek serwisowanie, nie tylko w Polsce, a poprostu część mechaników umie tylko podstawowe i najprostrze rzeczy w typowych silnikach. A jak działa ASO widziałem kiedyś jak się robi w ASO Mercedesa i dziękuje, nie spuszczanie oleju do końca, bo w swoim musze zmienić itp. to norma.