Sprawa wreszcie zakończona
Pływając w strugach deszczu pod blokiem w jakże komfortowych warunkach wreszcie wymieniłem przekładnię. Ten z którego wyciągałem nie miał vakupompy i przekładnia dość łatwo wyjszła w górę, ale u mnie przez vakupompę nie dało rady bez jej demontażu więc przećwiczyłem opcje "w dół" i po odkręceniu stabilizatora (to wygięte cuś zamocowane na gumach i przegubach do wahaczy i z przodu pod ramą na dwóch tulejach gumowych) przekładnia ładnie wyjszła w dół. O dziwo zero problemów z wyciągnięciem końcówki przegubu od drążka z wąsa przekładni
Jeden "dup" młotkiem 1kg styknął
Po raz pierwszy dziś doświadczyłem zjawiska zalania ucha wodą jak podczas nurkowania leżąc pod autem i zbierając do ucha deszczówkę
Jeszcze mi przy ruchu głowy się woda przelewa
Nawet skakanie na jednej nodze nie pomogło
Przy okazji z jednej strony mocowanie stabilizatora do wymiany, a w zasadzie do zrobienia bo wcieło gumę "dolną" z podkładką... Nie wiem jak...
No i nadal szukam przyczyny "pływania" autka... łudziłem się, że stara przekładnia ma luzy i stąd to "pływanie" na boki w czasie jazdy ale niestety wymiana nie załatwiła sprawy
Ma ktoś jakieś pomysły co dalej wymieniać poprawiać, żeby wreszcie auto jechało w 100% tam gdzie kierownica je prowadzi? ?