
Za namową naszego forumowego kolegi Kolunia, pojechaliśmy na krótką przejażdżkę, na żwirownię w moich okolicach, no i się zaczęło a raczej szybko skończyło

Koluniu znany jest z extremalnych zachowań, oczywiście nie w sensie pejoratywnym, wiec pierwsze zauważone błoto zaatakował ze zdwojoną siłą


Ja, dziarsko ruszyłem koledze na pomoc. Trzeba tu wspomnieć, iz Koluniu, to co ma w swoim samochodzie niezbędne do taplania się w błocie, to.... wyciągarka, tak, jedna biedna wyciągarka i nic więcej. Biedne Isuzu jest w pełni cywilnym dupowozem, stoi nisko (standardowo), buda na miejscu, czyli nie podniesiona no i opony (!!!), zapewniam was, że ja w swojej kolarce mam bardziej agresywny bieżnik niż Koluniu

Akcję ratowania kolegi rozpocząłem od ustawienia się tyłem do jego tyłu, podczepieniem swej syntetycznej, seryjnej liny, na której to holowałem ciężarówki, zapięciu napędów i jazda..., i po jeździe, moja wspaniała lina pierdolła przy drugim szarpnięciu


Isuzu ani drgnęło,

hrabia Monti zakopany,

a na dodatek lina napięta i nie jak, nie można jej zdjąć...


Koncepcja użycia wspaniałej wyciągarki Kolunia, była w pełni słuszna i zgodna z linią ideologiczną jej wytwórcy, ale... . Jako że pierwsza wersja, czyli wyciągnięcia samego Isuzu z błota, w żaden sposób nie zagrażała przedmiotowej wyciągarce, to już drugi pomysł, wyciągnięcia obu pojazdów na raz, stawiał pod znakiem zapytania nasz rozsądek i granice wyobraźni producenta



Oczywiście Koluniu nie mógł przeboleć swej połowicznej porażki z błotem i namawiał mnie bym i ja spróbował przejechać zdradliwy dołek z brunatnoszarą masą, a mi nie trzeba dwa razy powtarzać...

No i utopiłem Montiego



Poniżej zamieszczam link do krótkiego filmiku z naszych zmagań, pozdrawiam Peterek

http://www.youtube.com/watch?v=xRANeYe3tRc&feature=youtu.be