Obiecałem sobie, że nie zamieszczę żadnego zdjęcia krowy, konia, psa ani innego "cudownie" spotkanego zwierzęcia. Sfotografowałem dwa świstaki, ale tym razem też się nimi nie podzielę...
No ale zdjęcia z aktu narodzin cielaczka na wysokogórskiej drodze sobie nie odmówię. Wyjechaliśmy spoza zakrętu i oczom naszym ukazała się krowa za którą leży cielątko... Krowa odeszła kawałek obok drogi, a malec leżał i patrzył się na nasze auto (chciałoby się powiedzieć "jak krowa na pociąg"
). Postaliśmy kilka minut, a malec nie chciał się ruszyć, więc zacząłem trąbić. Po każdym klaksonie młode coraz bardziej ochoczo zaczęło się podnosić zachęcane dodatkowo muczeniem mamy. W końcu wstało i na chwiejnych noga podążyło w kierunku Mućki robiąc nam miejsce. Baliśmy się, żeby się nie stoczyło w otchłań, bo szło na bardzo chwiejnych patykach, a skarpa była na setki metrów w dół...
PS. Jak ktoś bardzo chce zobaczyć zdjęcie pięknego konia, to załączę na koniec... Ale ze 50 lajków musi być