co do ogarniania furki przed wyjazdem
-wymiana wszystkiego co budzi podejrzenie
-klocki, filtry, płyny (wszystkie i to chwile przed wyjazdem jak się ma coś rozciec to na miejscu), wężyki, paski, wycieraczki pierdoły
-rozrusznik i altek do sprawdzenia/regeneracji oddać, klima do sprawdzenia łożysk i oporów (nie po to że może nie chłodzić ale jak staną łożyska to klęka wszytko, pasek do cięcia)
-umycie dobre silnika i sprawdzenie elektryki (nie ma co liczyć że auto nie zamoknie na wyjeździe)
-rewizja przegubów, założenie nowych osłon, (padanie przegubów to nie jest chwila to dłuższy proces, jeśli komuś padają co jakis czas znaczy że ma przekombinowane auto i nie nadaje się na dalsze wyjazdy a do ciorania w terenie)
a co bym brał na zapas?
-paski, klocki ham, przewody elektryczne, wszystkie pierdoły, których dostanie w sklepie graniczy z cudem, (w 95% naszej planety dostanie oleju czy płynu chłodniczego to żaden problem więc tego nie biorę nigdy)
-unikałbym zabierania dużych elementów (auto sie nie rozciąga)
- łożyska jeśli ktoś ma wątpliwości wymienia w domu, potem nie trzeba rozkręcać mostu na pustyni (jak to rzeczony w kilku tematach Tadzik robił
), zresztą samo łożysko można wziąć nie ma problemu małe w miarę kompaktowe
-rozrusznik można olać (da się jeździć bez, a ciężki i duży)
-altek (ja zawsze robię przegląd i mam spokój)
- drązek kierowniczy razem z gałkami (jeden wystarczy, w tych po lifcie już lubią pękać)
-klucze, trytytki, taśme klejącą, taśmę do wydechu, paste aluminiową, dobry klej epoxydowy
-pomysły i otwarty umysł
- zabieraki (stałe w razie awarii sprzęgiełek prosto robimy napędy)
- dętki z małymi wentelkami, łatki,
ja śmigam RSem więc ilość miejsca na zapasowe rzeczy jest znikoma, więc "części zapasowych" nie biore wcale