piotr R napisał(a):Sutjeska robi niesamowite wrażenie , byłem tam w 2016 i na pewno jeszcze wrócę .
Tak się złożyło, że my też tam wrócimy...
Dzień 6.
Pobudka o 5 w gęstej mgle. Wyżej ma być lepiej. Zbieramy się szybko i ciśniemy w góry. Rzeczywiście cała mgła została w dole. Już na starcie wiadomo, że 3 osoby wcale nie wychodzą na szlak. Początkowo idzie gładko, ale im więcej śniegu tym mniej widocznych znaków szlakowych i trochę błądzimy. Wychodzimy z lasu i znów jest ok. Widać już ścianę głównego grzbietu i mnóstwo śniegu. Już w lesie przy szukaniu właściwej drogi odpada kolejnych dwóch zawodników. Została nas czwórka, wszyscy z zimowym wyposażeniem, ale ostatecznie zostajemy z żoną sami, jako, że Robertowi i Damianowi brakuje jeszcze doświadczenia w takim terenie. Niestety, tam gdzie to najbardziej potrzebne, gdzie teren jest najtrudniejszy zupełnie nie ma znaków. Wszystkie są pod śniegiem. Początkowo jeszcze wydaje nam się , że idziemy dobrze, po starych śladach, ale to chyba jakieś złudzenie. Ostatecznie wychodzimy w teren nie do przejścia. Z nad Czarnogóry nadciągają burze. Musimy się wycofać. Jak tylko wyszliśmy ze skał na śnieg zaczęło padać, na szczęście nie mocno. A i tak raz czekan uratował mnie przed długim zjazdem. Jak byliśmy niżej szukaliśmy właściwego szlaku z godzinę. Nic z tego. Nikt tam zimą nie chodzi, znaki pod śniegiem. Pogoda się psuła, więc i tak nie było czasu na ponowne podejście. Wróciliśmy do auta z olbrzymim niedosytem. Byłem zły na siebie, że nie przygotowałem się lepiej do awaryjnego szlaku, ze oparłem całą strategię o ten szlak, do którego nie dało się dojechać. No cóż, mieliśmy dużo szkoły górskiej i logistycznej.
Było jeszcze sporo dnia, więc zapodałem kierunek Sarajevo i gdzieś po drodze poszukamy spania. W Tjentiste oglądaliśmy jeszcze wyżej wspomniany pomnik. Było jeszcze jedno założenie - Robert chce kupić piwo. Nie sądziłem, że w Europie jest miejsce, gdzie poruszając się dość głównymi drogami prze ponad 100km nie będzie sklepu. Same drogi to dziurawe szutrówki. Dopiero coś w rodzaju naszej powiatowej w końcu przeszło w asfalt. Wsie prawie wyludnione, budynki zniszczone prawdopodobnie w ostatniej wojnie. Tylko cerkwie z flagą Serbską i meczety w dobrym stanie. Robiło się późno więc zjechaliśmy na łączkę, ale Robert pojechał dalej, po piwo. Na szczęście niedaleko była miejscowość ze sklepem i szybko wrócił. Tego dnia było picie na smutno.
Pobudka
Na szlaku
...a tak już nie ma szlaku
My w złym miejscu (fot. Robert)
Pomnik w Tjentiste
Droga bez sklepu (fot. Robert)