jestem Basia, mam 14 lat i mam prob....
a nie cholera to nie to forum....
Szanowni wyborcy, jako przedstawiciel Waszej partii, z calkowita stanowczoscia zapewniam...
a nie, to tez nie to...
A, juz wiem.
Po dlugich medytacjach, przejsciu przez czakry zen i natchnieniu ze starozytnego Tybetu doszedlem do wniosku ze posiadanie dwoch dziurawych, byle jak polatanych, zardzewialych i cieknacych olejem terenowke to niekoniecznie jest najlepsza droga przez zycie.
Pierwszym krokiem zeby wcielic te przemyslenia w zycie byla sprzedaz Troopera co juz mam za soba. Zostal mi 4 Runner ktory niestety tez stanem technicznym nie rozpieszcza i nie zachwyca. I miotam sie jak opetany od miesiaca niemogac zdecydowac co z tym fantem zrobic. Logicznym byloby sprzedac tez 4R, dolozyc troche $$$ i kupic cos lepszego, ale tu sie zaczynaja schody, bo chociaz mam prawie 4 krotnie wiekszy budzet niz te 5 lat temu gdy zaczynalem przygode z Isuzu, to wcale nie czuje zebym mial wieksze pole manewru. Na krajowym rynku Troopery sie praktycznie skonczyly, Land Crusiery cenami siegaja nieba za egzemplarze wcale niekoniecznie idealne, Patrole mi sie kompletnie nie podoba poza tym u nas satylko z dieslem pod maska. Gdzies tam rozwazalem Toyote LC Prado serii 90, ale kupic VZJ95 (5 drzwiowa z benzyna pod maska) jest super trudno. I ogolna rzecz ujmujac- jest nedza.
Moje oczekiwania to:
1)niezardzewiale
2)benzyna powyzej 3 litrow.
3)czarny kolor
Bardzo chetnie z uszkodzonym silnikiem, rozwalona skrzynia czy zmielonym mostem.
Tylko tyle, ale niestety az tyle. A skoro nie ma czego kupic na lokalnym rynku trzeba rozwazac inne opcje. Oczywista opcja jest import z USA. Przegladam portale juz od kilku miesiecy i od czasu do czasu faktycznie trafia sie cos fajnego, ale to cos fajnego sprzedaje sie szybko a nastepne trzeba czekac kilka(nascie) tygodni, przegladajac same wraki po dachowaniu lub pozarze. Minusem tego rozwiazania jest oczywiscie zakup w ciemno, dodatkowe koszta transportu i oplaty podatkowo-akcyzowe, ktore niestety mocno podnosza cene taniego egzemplarza. Rozwazlaem 4 Runnera 2 generacji (to samo co mam ale zadbane), 4R 3 generacji, a ostatnio zaczalem tez myslec o Tacomie 1 generacji. Dwa ostatnie auta sa nowsze, maja na dzien dobry lepszy silnik i sporo sensownych elementow wyposazenia (ABS, Tempomat, Poduszki Powietrzne etc.) choc nie podobaja mi sie juz tak bardzo jak stary 4R. Dodatkowo przeraza mnie wadliwie zaprojektowane zwieszenie z calym ciezarem przodu auta wiszacym na dolnym sworzniu obciazanym na rozrywanie (w sieci sa dziesiatki zdjec urwanych kol w tych autach z tego powodu). Kolejny minus to brak manualnych skrzyn na rynku amerykanskim, automatow w terenowce nie uzaje, wiec na dzien dobry doliczam koszt zakupu skrzyni i przekladke (lekko liczac +3000zl), nastepna obowiazkowa modyfikacja to pozbycie sie przesuwki i montaz sprzegielek - w nowszym 4R i Tacomie wymaga to zmiany tulei jednej z polosi, zmianie obu piast i obu przegubow zewnetrznych i zakupie sprzegielek; oczywiscie czesci do kupienia jedynie w USA (+1500-2000zl).
Druga alternatywa jest remont 4R ktorego mam. Niby nic niemozliwego, ale niestety wychodzac poza moja ogromna sympatie do tego auta obiektywnie to nie jest dobra baza do odbudowy. Rama nadaje sie raczej do wymiany (plus taki, ze zdrowa rame mozna u handlarza kupic za 1500zl). Karoseria wymaga sporych napraw blacharskich. Da sie to naprawic, ale jesli ma wyjsc tak jak wyszlo w Isuzu to ja sie na to nie pisze. Mechanicznie zle nie jest, ale dychawiczne 3.0 pod maska zaczyna mnie draznic i jesli auto mialoby zostac u mnie to swap na 3.4V6 bylby obowiazkowym punktem programu (+7000zl)
I od jakiegos czasu wyglada to tak, ze mowie sobie, to nie ma sensu, trzeba sprzedac, pora zrobic zdjecia, wystawic aukcje i nie ma co dluzej marudzic. Za chwile jest druga mysl - kurde, alez tym samochodem sie super jezdzi, porobilem juz tyle modyfikacji pod siebie, ogarnalem tyle tematow, no szkoda sprzedac, bo za 5 lat juz ich w ogolnie bedzie nigdzie. Tylko zmienic rame, pospawac bude i juz... I tak na przemian.
Podsumowujac, zalozenia sa takie:
1)Potrzebuje fajne, uniwersalne auto 4x4, do jazdy na codzien i na wycieczki. Silnik benzyna V6, pojemnosc powyzej 3.0.
2)Auto ktore wymaga tylko napraw mechanicznych i ewentualnie modyfikacji dla zabawy i frajdy. Nie mam czasu, ochoty i natchienia w "projekt na lata" ani tymbardziej rozbieranie do golej karoserii i odbudowe od zera. Samochod ma jezdzic.
3)Budzet 30-40 tysiecy. W tym musi zmiescic sie pakiet offroad czyli stalowe zderzaki, bagaznik dachowy, dodatkowe reflektory i lampy dachowe (Wyciagarke juz mam, kola przeloze w calosci z obecnego 4R) oraz jesli zakladamy zakup nowego auta to na dzien dobry piaskowanie i konserwacja spodu (+3000~4000zl)
4)Potecjalne rozwiazania tego rownania to: remont tego 4R co mam, import z USA (lub skads indziej) 4R lub Tacomy.
Bede wdzieczny za rozsadne sugestie i porady.
PS. NIe, nie naciagne budzetu do 50 czy 60 tys.
PSS. Nie, nie chce D-Maxa
PSS2. Nie, nie chce diesla, niezaleznie od tego ile trwalszy, fajniejszy i cudowniejszy nie jest czyims zdaniem

PSS3. Nie, nie kupie sobie osobowki

PSS4. Grand Vitara, Rav4, Dacia Duster i inne takie wynalazki to nie sa terenowki.
A jako ze:
To ponizej fotki: