Wymiana wtrysków była w czwartek. W piątek nie było czasu na konkretną jazdę.
Ale dzisiaj właśnie przed chwilą wróciłem z pierwszej jazdy po terenie

. Nie jest źle.
Wolne obroty są ok. Problem był między 1000, a 1500. W tym zakresie jak wciskałem gwałtownie pedał gazu, to się dławił i strzelał.
Powyżej 1500 było już ok.
Ale udało się nabrać prędkości i przejechałem kilkanaście kilometrów szutrowymi drogami.
Czuć było momenty, gdy słabł i potem jakby gwałtownie "łapał" oddech. Jakby coś gdzieś przerywało, nie miało styku?
Ale z każdym kilometrem tych słabnięć było coraz mniej i jak wracałem nie było już w zasadzie żadnych problemów.
Dobrze reagował na gaz w całym zakresie obrotów.
Stanąłem pod sklepem, trochę ostygł i przy ruszaniu kilka razy prychnął, ale spokojnie dojechałem do domu na benzynie.
Ciekawe, co będzie jutro rano

Nie wiem, czy takie objawy łączyć z pompą, czy szukać jeszcze jakichś przyczyn związanych z temperaturą (czujnik temperatury?).
Czy może jednak trzeba przepalić tę stara benzynę i wlać nową i może to pomoże?
Czy zasilanie powietrzem (widzę tam kilkanaście wężyków i w zasadzie każdy z nich może gdzieś przepuszczać, auto ma 30 lat) może dawać takie objawy, że wpływa na benzynę, a nie wpływa na gaz? Czy to w ogóle możliwe?
Jeśli już - to które z tych wężyków mogłyby dawać takie objawy?
Chciałbym jeszcze poruszyć inny temat. Otóż z tą benzyną mam odwieczny problem, który związany jest też pośrednio z wężykami paliwa.
Kilka lat temu padły mi prawie jednocześnie dwa wężyki - jeden który łączy filtr ze zbiornikiem i drugi, który jest przy samym silniku (tam są dwa - jeden nad drugim, padł mi górny). Wstawiłem nowe, teoretycznie dedykowane do paliwa, ale to nie jest to, co oryginał. Co pół roku - rok te wężyki się "rozkładają". To z kolei powoduje, że jeżdżę w ciągłej niepewności, czy w czasie jazdy nie gubię paliwa. I to powstrzymuje mnie z kolei przed tankowaniem, utrzymuję dość niski poziom paliwa, a to z kolei wpływa na pompę i kółko się zamyka.
Kiedy pompa padła ostatni raz (jakieś dwa lata temu), dałem temu spokój, jeździłem tylko na gazie.
No i teraz, kiedy postanowiłem go wyprowadzić na ludzi, włożyłem nową pompę i - a jakże - po tygodniu padł znowu wężyk przy filtrze.
Najbardziej boli to rozlane paliwo

.
Odwiedziłem w moim mieście wszystkie sklepy, w których dostępne są węże paliwowe i kupiłem po 10 cm wszystkie, jakie były dostępne (różnych firm).
Te kawałki włożyłem do słoiczków i zalałem benzyną. Po kilku dniach benzyna we WSZYSTKICH słoiczkach była brunatna.
Żaden nie wytrzymał kilku dni całkowitego zanurzenia.
Kupiłem używany wężyk od Mercedesa, odciąłem kawałek i poddałem tej samej próbie. Kilka dni w benzynie i nic. Benzyna jest żółta.
Założyłem ten wężyk z nadzieją, że będzie ok.
Ale mam dwa pytania:
1. Czy macie jakiś sprawdzony wężyk paliwowy? (może jakiś link do miejsca, gdzie można coś takiego kupić)?
2. Co sądzicie o dodatkowym ręcznym wyłączniku pompy? Jedni twierdzą, że lepiej jest kiedy pompa cały czas pracuje, inni z kolei, że po co ją męczyć kiedy nie jest potrzebna. Ja byłbym skłonny wstawić taki wyłącznik z uwagi na bezpieczeństwo. Kiedy jadę na gazie wyłączyłbym pompę i w ten sposób uniemożliwiłbym wyciek paliwa w przypadku uszkodzenia wężyka.
Co o tym sądzicie?