Po zeszło rocznej "akcji" z wymianą świec myślałem że będzie spokój , ale dzisiaj w związku z wymianą termostatu po mierzyłem świece (zaniepokoiło minie "kulawe " odpalanie ) i okazało się że jedna świeczka padła . Ręce mi się trzęsły przy próbie odkręcenia
, ale poszło 'palcami". Przy okazji wymieniłem oringi i miedziane podkładko-uszczelki na wtryskach. Teraz pali na "klik" , chociaż i wcześniej nie było kłopotów , poza krótką telepką . Jak za obserwowałem w zeszłym roku podczas wymiany ukręconych świeczek , to problem polega nie na zapieczonym gwincie , tylko na tym że pod wpływem temperatury wyginają się na odcinku między gwintem , a żarnikiem .